wtorek, 5 lipca 2011

powracam. kapiące łzy z policzka nawet nie mam sił zetrzeć. czy to łzy smutku, żalu czy ulgi, nie wiem. świadomość nowego etapu wlała we mnie emocje jakich dawno w sobie nie miałam . dziękuję Panie Boże, dziękuję.




wtorek, 3 maja 2011

porządkuję korytarze, zapomina, wymiatam nieokiełznanym wiatrem resztki przeszłych ilustracji. Po pierwsze śnieg, po wtóre, niektóre dni kwietniowo - majowe, niejedną rozmowę, drganie zmęczenia, spokojnie stygnące herbaty, nieobalane teorie, historie z pogranicza miast i fragmentów błękitu. By za nic. Nad wszystko. Zapomnę



La valse d'Amelie

poniedziałek, 2 maja 2011

Pociąg osobiście osobowy nieznanej relacji  rozedrgał perspektywę; nie tyka już zegar, nie tyka mnie żadnym fragmentem zmęczonej wskazówki, wystarczy.

wtorek, 29 marca 2011

3 miesiące..

Obserwuj mnie od tyłu niech upewnię się, że jesteś zaraz za mną, kiedy spadamy wczorajszą nocą, przed jutrem. Moje oczy wysychają więc tego nie poznasz, moje oczy wysychają więc tego nie pokażę. Wiem, że jesteś zaraz za mną. Więc nie pozwól mi odejść, odejść tej nocy.dla smutku, jedynego kochanka, jakiego kiedykolwiek znałam. Smutek jest błogosławieństwem, jest perłą, smutek jest mym chłopakiem
O, smutku, jestem twoją dziewczyną !













lykke li - tonight

niedziela, 20 marca 2011




pustka i nicość ogarniają każdą cząstkę mego ciała dogłębnie stawiając mnie w sytuacji bez wyjścia. czekając na przemijające krople deszczu, słońce (nie)pragnąc zapomnienia,jest głupie, to co może być głupie, zatopiwszy się w nutach, książkach, melodii literach. podejmowanie decyzji wnikające w aspekty istnienia posiadania i bycia (nie)szczęśliwym.

sobota, 19 lutego 2011

Alpy, Włochy, ferie 2011

Niewyspanie znaczy wszystkie strony, znaczy ni mniej ni więcej-bezsenność. Powiekami opowiadamy zastygłe w źrenicach obrazy, nie wydarzy się, nie zaistniało nic innego jak tylko najspokojniejsze prognozy. Się uczę na pamięci nie polegać, nie ginąć, nie zapominać chwil zaplątanych skrzętnie, umiejętnie w przestrzeni ciszy, oczywistości właściwych dróg, niezmienności w weryfikacji, w zachwycie nad życie nad życiem. Się nie boję, choć nie brak mi obawy. 






niedziela, 6 lutego 2011

 Tak mi niepokojąco spokojnie, spokojem, który nie wyklucza się z niepokojem(istnieją sobie w symbiozie aktualnie) nie dającym pewności, lecz tylko/aż nadzieję.



piątek, 4 lutego 2011

For Your Precious Love - Otis Redding

 Piątek, "ten dzień". lęk przed nieuchronnymi zdarzeniami przyszłości turla się i wplata we włosy, powodując nieodparte wrażenie niechęci wobec zapomnienia, przenikających wspomnień, słów, imion, spojrzeń, dotyku. Zapadają wyroki, klamki za zamkniętymi na słowo honoru drzwiami. Ależ to wszystko tylko iluzja! nic nie istnieje, niczego nie ma...więc niczego nie bylo.















  

Lecz być może zupełnie inaczej. Być mogę. I jestem.

niedziela, 30 stycznia 2011


 Zaplątana w zdefiniowane kierunki, przecierane szlaki, w niepoznane rozpięte między kalendarzem, na przepaściach styczniowolutowych wciąż rozmowy, na froncie, najburzliwszym z atmosferycznych chowamy urazy i histerie, zastępując wszechobecną pewnością adekwatności podejmowanych chaotycznie decyzji.. nie rozpracują sposobu który tkamy, targani przeczuciami.
 Zobojętniamy dla zasady kwaśne uśmiechy, gorzkie upadkiem, ukazują systematycznie, uporczywie zdarzenia, znacząc ślad oddechu, w pośpiechu ucieczki w zapomnieniu znika chodnik, przenika chłód, lód suchy, ludu mokre słone oczy, a czy celowość pytań się nie zatraciła, nie zatarła...
Opowieści o ucieczkach w wiosenność, o miastach, w których warto się zgubić. I odnaleźć.






niedziela, 23 stycznia 2011

szczęście jest juz blisko.






Nogi umieścić posłusznie na chodniku w chwilowym zaniku wyobrażeń i zawikłania w planowaniu, w snuciu się między ulicami, wieczorami zaglądania w jasne okna i granatowe niebo, zapomnieć o marznących dłoniach , by do tych ukochanych najmocniej aspektów codziennego trwania powrócić niebawem, tkać znów, nieprzerwanie, nieustannie, lecz, najbardziej, rzecz jasna, styczniowo, adekwatnie. Tak właśnie. By bliżej, by jaśniej, prognozowaną wiosną.


sobota, 15 stycznia 2011

sting-next to you

To tutaj tęsknota ma początek. Westchnienia upadają na podłogę, tuż obok marznących dłoni i stóp, i perspektyw adekwatnych płaszczyzną metaforycznych wiosenności, nadziei, co nie gaśnie, nie niknie pośród wskazówek, kilku cyfr, wszak matematyzujemy każdy zarys istnienia.



piątek, 14 stycznia 2011

rozmowy nie przeprowadzone na drugą stronę rzeki, tej, która środkiem zimy poszukuje wiosny, w prognozowanej nieoczekiwanie północy zawarłby się pierwiastek lata, utożsamiany z okolicznościami, które czekają, jeszcze nie ostatecznie, jeszcze niekoniecznie mnie...gdzieś w roztapianym śniegu, w pośpiechu, zniecierpliwieniu.



ciągły chaos w głowie, niepotrzebne rozmowy.. tęsknię za nami.