poniedziałek, 22 czerwca 2015

Kolejny koniec i początek

Nigdy nie byłam zdolnym przekazywaczem myśli i uczuć. Trudno jest mi nadać konkretnym stanom ducha sformułowania, które ukazałyby choć w części to co jest gdzieś tam ukryte w środku. Starając się uciekać od wyszukanego słownictwa chciałabym jednak sklecić parę zdań po tej cholernie długiej przerwie. Dla siebie samej.
Co by nie mówić jest dobrze. Jestem pieprzoną szczęściarą. Dom, rodzina, znajomi no i On. Jednak.. no właśnie, jest jedno małe "jednak". Wciąż czuję, że czegoś mi brakuje. Mam wrażenie, że wszystko co mogłam dostać od życia, Boga już dostałam. Teraz nadszedł czas dawania. Mimo tego usilnego uczucia, które nie tylko owładnia moje serce ale i tworzy zamęt w głowie boję się uciec ze swojej bezpiecznej strefy komfortu. Jestem tchórzem, lubię wygodę. Mam nadzieję, że się przełamię, znajdę jakąś drogę.. dzięki której będę mogła poczuć, że moje istnienie ma jakiś sens, przynosi owoce, dobro, konkretne korzyści dla innych, którzy tego potrzebują.
Oczywiście, ktoś mógłby mi zarzucić, że tak naprawdę szukam sposobu wyleczenia wyrzutów sumienia, spowodowanych zbyt? udanym życiem. Każdy człowiek lubi poczuć się dobrym, czyż nie? Lubi myśleć o sobie, że jest wspaniałomyślny, wrażliwy. Na pewno i w moim przypadku te zarzuty są uzasadnione.. ale i tak nie do końca. Wydaje mi się, że podstawową przyczyną mojej "potrzeby" jest szukanie dopełnienia sensu życia, o czym wspomniałam wyżej. Życie dla własnego rozwoju, zdobywania osobistych celów nie może dawać szczęścia absolutnego. W rzeczywistości jest totalnie bezwartościowe. Poza tym, zaangażowanie w "bezinteresowną" formę pomocy, oddania, ofiarowania siebie, swoich umiejetności i czasu innym pozwala na doskonalenie własnej osoby, odkrywanie, pielęgnowanie wlasnego czlowieczeństwa.

Michał. Nasza prawie 3,5letnia relacja ( a tak naprawdę 6-letnia.. bowiem od poczatku znajomości była intensywna, choć faktem jest..przybierała różne formy) z każdym dniem, tygodniem i miesiącem jest coraz głębsza, coraz bardziej wyjątkowa. Pomimo tego, że znamy się doskonale niemal każdego dnia M, zaskakuje mnie swoją dojrzałością, mądrością i spokojem. Cieszę się, że mogę się od niego tak wiele uczyć, poznawać świat i samą siebie.

Studia. Warszawa vs Krakow. Wydaje się, że już klamka zapadła, ja jednak wolę zostawiać sobie furtkę otwartą, by porządnie przemyśleć tą kwestię, która niewątpliwie będzie miala ogromny na moje dalsze życie i to prywatne ( czyli oczywiście dalsze losy z Michałem, życie towarzyskie itd) jak i zawodowe. Teoretycznie sprecyzowałam swoje plany zawodowe... Obawiam się jednak, że zupełnie nie spełniam jednak pewnych kryteriów osobowościowych. Jednak tym nie ma się póki co za bardzo martwić. W ciągu najbliższych 2-4 lat wszystko się samo wykrystalizuje. 


wtorek, 19 marca 2013

new leaf?

Pustka obciążona pierwszą literą, akcentem na splot deszczowych sylab, na trakt nietaktu, na miarowy stukot niezmiernych bezimienności, które gości każde z okien. Okiem krytycznym na skrzyżowaniu ulic i wytycznych, na szacowanie bez szacunku, na nadwątloną wartość rachunku zsumowanych sumień.
nowy początek z A.? K.? 
Zawsze obecny M. 





niedziela, 23 grudnia 2012

jak zwykle nadszedł czas na podsumowania. rok niezwykły, inny. najtrudniejszy, a zarazem najpiekniejszy. czas zmian, nowych doswiadczeń, smierci, bólu. Dziękuję za każdy dzien, każdą chwilę, każdą osobę.






wtorek, 23 października 2012

myśl własne wątpia zapuściła szpony 
i gryzie siebie sama w swej własnej otchłani 
lecz myśl ta czyja ? samo się nie myśli  

tak jak grzmi samo i samo się błyska 
punkt się sprężył w "n" wymiarów przestrzeń 
i przestrzeń klapła jak przekłuty balon 



ogluszajaca cisza, zabijana dzwiekami muzyki i odgłosami radia. dookoła ludzie, nie jestem sama.. dlaczego w takim razie dręczy mnie samotność? Na litosc boska, po co zadaję sobie pytanie skoro znam odpowiedz. oczywiscie mozna zwalić winę na hormony, zimny obiad, niewyspanie a nawet jesień  i jej rozsiewana melancholijnosc  dla wiekszosci bedaca przekleństwem. Pewnie, można, ale i tak cierni serca nie da sie zagluszyc. decyzje sprzed roku jak fatum odzywają się po czasie. nienawidze siebie za ta bezczynność! chce sie obudzic, przestac w koncu tracić czas. jednak ten strach opanowujacy mnie po same koniuszki palcow u stóp , strach przed mozliwoscia okazania sie ze jest za pozno, calkowie mnie obezwladnia. 





poniedziałek, 1 października 2012

piękna jest ta nienormalna normalność, czyż nie? gesty, slowa, milczenie. a wszystko wypelnione normalnoscia. jakie to piekne.. dlaczego ludzie uciekają od ciebie, normalności?
uwielbiam widziec ta pelna akceptacje w Jego oczach. ta jedyna w swoim rodzaju, byc moze taka czysta, bozaslepiona. chce Ciebie. zawsze. wszedzie. chce zebys trwal przy mnie ze mna i we mnie. chce zebys mnie potrzebowal, chce Ciebie potrzebowac.
" cause my one ambition is
to wake him and make him discover
that he needs me
I've got to follow where he leads me
or else he'll never know that I need him
Just as he needs me"

sobota, 1 września 2012

no i nadszedł ten czas. dziwne, że tak długo  czułam pustkę;nie ogarniał mnie ani strach a ni entuzjaznim, po prostu nic, zero. Teraz eksploduje od wewnątrz, zapierając się w swym umysle wszystkimi możliwymi kończynami (?), by przestać myslec. nie chcę. nie cieszę się i to mnie martwi. Może gdybym szła z wszechogarniającą mnie radościa, zapałem, ciekawościa... ale nie. na pewno stan w ktorym sie znajduje co najmniej dalece odbiega od uczucia euforii czy jakiegokolwiek zainteresowania nową rzeczywistością. wiem co mnie tam czeka. nie, no jasne, wypieram z siebie wszelkie pesymistyczne ( a raczej realistyczne) myśli, starając wykrzesać z siebie choć odrobinę optymizmu. poza tym zdaję sobie sprawę, że z takim nastawieniem daleko nie zajade.. a przecież tyle roboty mnie czeka. przeciez tyle marzeń, niespełnionych ambicji.. tak, tak. tak właśnie wygląda wmawianie sobie samej bzdet już od jakiegoś tygodnia, a i tak efekt jest taki,że slysze jedynie głos: NA CHOLERĘ CI TO! spryciula z tego umysłu. i tak wyjdzie na swoje, nie da się kontrolować, nawet teraz, kiedy tak tego potrzebuję.


PS szlag mnie trafia, ze nie umiem tak po prostu wyrazić tu tego co chcę.