Zaplątana w zdefiniowane kierunki, przecierane szlaki, w niepoznane rozpięte między kalendarzem, na przepaściach styczniowolutowych wciąż rozmowy, na froncie, najburzliwszym z atmosferycznych chowamy urazy i histerie, zastępując wszechobecną pewnością adekwatności podejmowanych chaotycznie decyzji.. nie rozpracują sposobu który tkamy, targani przeczuciami.
Zobojętniamy dla zasady kwaśne uśmiechy, gorzkie upadkiem, ukazują systematycznie, uporczywie zdarzenia, znacząc ślad oddechu, w pośpiechu ucieczki w zapomnieniu znika chodnik, przenika chłód, lód suchy, ludu mokre słone oczy, a czy celowość pytań się nie zatraciła, nie zatarła...
Opowieści o ucieczkach w wiosenność, o miastach, w których warto się zgubić. I odnaleźć.